
Powiedzmy to sobie szczerze: ten tekst nie będzie dotyczył dużej części Polaków. Polacy są zbyt biedni. Jeśli jednak należysz do wąskiego grona osób, które nie muszą się zastanawiać gdzie się podziały ich pieniądze z komunii, oraz stać cię (jeszcze) na dojazdy do pracy, to koniecznie czytaj dalej.
Więc masz pieniądze? Gratuluję. Czy wiesz, że wkrótce możesz ich nie mieć? Nie, nie mam tutaj na myśli zbliżającego się piątkowego wieczoru, ale skoro już o tym mowa to pewnie dałbym się zaprosić. Mowa o inflacji. W chwili obecnej inflacja przekroczyła już 15%. Pesymiści wieszczą, że może ona osiągnąć nawet 27%. Oznacza to, że pieniądze które masz na koncie lub też w kieszeni za rok będą warte mniej właśnie o wskaźnik inflacji. Jeśli masz tysiąc złotych, to za rok będziesz mógł za niego kupić tyle, ile dziś za 850 PLN, a i to przy założeniu, że inflacja nie wzrośnie, a jak wszyscy wiemy: jest to założenie błędne. Będzie źle.
Skoro będzie źle to jak się przed tym uratować? Słyszałem, że na kryptowalutach są duże promocje, ale jakoś nie wierzę w te internetowe pieniądze. To może waluty? Tutaj nos mi podpowiada, że są one strasznie drogie. Co prawda podobno w Niemczech euro jest po 3 złote, a nawet taniej, ale nie znam niemieckiego, a i paliwo na dojazd kosztowałoby majątek. To może grunty? Kupić ziemię i patrzeć jak rośnie. Niby rośnie, ale podobno susza, a jak nie susza to znów jakaś stonka zaatakuje. Trochę strach.
Czyli nie ma sposobu na ucieczkę przed taką wysoką inflacją? Jest! Wystarczy wziąć kredyt. Oprocentowanie kredytów hipotecznych nie przebiło jeszcze 10% mimo rekordowych podwyżek stóp. Oznacza to, że pożyczenie miliona z banku jest tańsze niż posiadanie miliona na koncie. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to niewiarygodnie ale w chwili obecnej banki tracą na kapitale, który przekazały w ręce kredytobiorców. Tych kredytobiorców, którzy chcą protestować w związku z wzrostem rat. Nie wiem jak wy, ale ja widzę o wiele większe powody do protestów wśród tych, którzy kapitał posiadają, niż wśród tych którzy go pożyczyli.
Jak widzisz na każdą trudną sytuację w życiu znajdzie się jakieś rozwiązanie i czasem jest ono nawet dobre. Niestety w przypadku inflacji kredyt nie jest idealnym rozwiązaniem, ale wbrew pozorom nie jest też rozwiązaniem złym. Jak zapewne wiesz kredyty hipoteczne udzielane są na długi okres czasu. W długim okresie czasu istnieje duża szansa, że gospodarka zadziała niezgodnie z wskazówkami udzielanymi jej przez rządzących i niespodziewanie się ożywi. To będzie oznaczało po raz kolejny w naszej historii okres niższej inflacji. Wtedy przestaniemy “zarabiać” na stracie banku, ale nadal mamy nieruchomość, która też może zarabiać. ponadto udzielane dziś kredyty są drogie ze względu na wysoki WIBOR, ale za to marże są bardzo niskie. Spadek inflacji i obniżka WIBORu są w dłuższej perspektywie niemal pewne. Problem w tym, że nie wiemy do końca jak długa jest to perspektywa. Wiemy jedno: kredyt hipoteczny zaciągnięty dziś jest realnie patrząc tani i również tani będzie w przyszłości.
Namówiłem cię na kredyt? No to pora na poznanie mniej przyjemnej części tego rozwiązania. Dziś pozytywna decyzja kredytowa to w domu przeciętnego Polaka święto jak w (podobno) minionym ustroju bon na malucha. Otrzymanie jej nie jest proste. Być może dostaniesz kredyt na jakąś nieruchomość gdzieś na głębokim odludziu a i to nie jest pewne. Kolejną częścią problemu są rosnące ceny paliw, bo te powodują że bardziej opłaca się mieszkać bliżej miejsca zatrudnienia. To z kolej powoduje, że nieruchomości kupowane inwestycyjnie w słabszych lokalizacjach, a szczególnie tych z gorszą komunikacją, mogą okazać się słabą inwestycją.
Co zatem robić i jak żyć? Dla części z nas dobrym rozwiązaniem może okazać się odszukanie starej, winylowej płyty z singlem wydanym w 1982 roku przez zespół Budka Suflera. To tam w jednej ze zwrotek Marek Dutkiewicz włożył w usta ówczesnego wokalisty Budki, Felicjana Andrzejczaka prorocze dziś słowa: “Eeeeemiiiigrowałem… “.
Ja na emigrację jestem już trochę za stary. Co prawda cenię Budkę Suflera, ale dziś posłucham sobie Ireny Santor. Ona zawsze poprawia mi humor.